"Spiesząc na co dzień do pracy szerokimi wąwozami gorzowskich ulic nie zawsze mamy czas podziwiać piękno naszego miasta. Trzeba dopiero pogodnej niedzieli i spaceru na jedno z siedmiu wzgórz, na których rozłożyło się miasto, aby dostrzec urzekającą malowniczość nadwarciańskiego grodu" - czytamy w miejskim przewodniku turystycznym z 1960 r. Jest to najstarsza wzmianka o siedmiu gorzowskich wzgórzach jaką udało mi się odnaleźć. Od tamtej pory owe twierdzenie powielane jest w niemal każdej publikacji na temat miasta i zakorzeniło się w świadomości mieszkańców na tyle silnie, że siedem wzgórz stało się prawdziwą wizytówką miasta. Co ciekawe, autorzy żadnego z licznych przewodników, książek i albumów poświęconych Gorzowowi nie pokusili się o zlokalizowanie tych siedmiu "cudów" miejskiego krajobrazu. Przypadek? Mało interesujący temat? A może zbyt oczywista sprawa? Na pewno nie dla mnie. Dlatego postanowiłem sprawdzić to osobiście.
Swoje poszukiwania, jak przystało na człowieka cyfrowej ery, rozpocząłem oczywiście od wpisania odpowiedniej frazy w wyszukiwarce google. Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, czy byłem raczej przekonany, że tam też je w krótkim czasie zakończę. Pierwsza, druga, trzecia strona wyników... nic. Myślę sobie - Zanim wynaleziono internet, wszelkie bardziej i mniej cenne informacje były przechowywane w postaci książek w bibliotekach. Na pewno nie zdążyli jeszcze przepisać do internetu tej książki o siedmiu wzgórzach. Wystarczy, że pójdę do biblioteki i ją znajdę - Jak pomyślałem tak zrobiłem i wraz z przygotowaną wcześniej (za pomocą internetu - a jak) listą potencjalnie interesujących mnie pozycji udałem się do Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorzowie Wielkopolskim przy ulicy Sikorskiego. Szczególne nadzieje związałem z wydanym w 2007 r. przy wsparciu urzędu miasta przewodniku o obiecującym tytule: "Gorzów Wielkopolski. Miasto na siedmiu wzgórzach".
Nie wiem jakie jest wasze doświadczenie w obcowaniu z biblioteką i książkami, ale zapewniam Was, że to nie to samo co przeszukiwanie za pomocą google 700 mln witryn internetowych w ciągu 0,43 s. To coś bardziej jak przeszukiwanie kilkudziesięciu książek w ciągu kilku godzin i, co gorsza, coś co wcale nie musi zakończyć się powodzeniem, jak było w moim przypadku. - Okej - myślę sobie, nie dając za wygraną - zanim wynaleziono druk, wszelkie bardziej i mniej cenne informacje były przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie i przechowywane w ludzkich umysłach. Z pewnością jest w Gorzowie ktoś, kto wie, gdzie jest siedem wzgórz. Wystarczy, że go znajdę i spytam osobiście - Uznałem, że najodpowiedniejszą ku temu osobą będzie współautor wspomnianego wyżej przewodnika, prezes gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, Pan Zbigniew Rudziński.
- Panie Zbyszku - zaatakowałem, jak tylko udało mi się przebrnąć przez tłumaczenia, że nie jestem studentem, który przyszedł po wpis - jest pan autorem takiego przewodnika o Gorzowie... Proszę mi powiedzieć, gdzie jest właściwie te siedem wzgórz? - O nie, nie! Ode mnie pan tego konia z rzędem nie dostanie. - Nie zraziłem się za bardzo bo ostatecznie chodziło mi o coś zgoła innego niż koń z rzędem, dlatego powtórnie zaatakowałem pytaniem. I tym razem bezskutecznie. W końcu udało mi się uzyskać wymijającą odpowiedź, że wg różnych kryteriów można tych wzgórz wyznaczyć od 5 do nawet 12, ale które są tymi właściwymi siedmioma to chyba tylko sam jeden Szymon Gięty raczył wiedzieć. Co do siedmiu wzgórz w tytule przewodnika, Pan Zbyszek uczciwie przyznał, że to marketingowy chwyt wydawcy. - Dobre i to - pomyślałem. Tym bardziej, że naprawdę obiecujących tropem wydawał się być ten koń z rzędem. Miała to być nagroda, którą jeden z redaktorów na łamach Głosu Gorzowa obiecał X lat temu osobie, która wskaże mu gdzie jest siedem gorzowskich wzgórz. Podobno nawet apel ten doczekał się odpowiedzi.
Powrót do biblioteki. Przegląd archiwalnych roczników Głosu Gorzowa. Jest! "Konia z rzędem temu, kto potrafi wskazać i nazwać owych siedem wzgórz" - pisze w swojej stałej historycznej rubryce Robert Piotrowski, autor popularnego dziś na facebooku fanpage'a "Dom historii miasta". Dwa numery później - odpowiedź Pana Jerzego Dudy: "Nieopatrznie zaoferował pan konia z rzędem temu kto potrafi wyliczyć i opisać siedem gorzowskich wzgórz. Ponieważ nie mam wątpliwości co do ich położenia, a rozbieżności mogą być wyłącznie terminologiczne, zamierzam się ubiegać o wyżej wymienioną nagrodę...". Dalej następuje wyliczenie, które dla lepszego obrazu przeniosłem od razu na mapę miasta (nazwy własne stworzone przez Pana Dudę).
Paradoksalnie, po całych tych zawiłych poszukiwaniach znalezienie jasnej odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie wcale mnie nie zadowoliło. Wydawało się to zbyt proste, choć w rzeczy samej takie proste wcale nie było. Co prawda, zestawienie Pana Dudy na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem sensowne, jeśli jednak chwilę się nad nim zastanowić to widać, że jest ono niepełne. Pomija co najmniej kilka ważnych wzniesień, między innymi to, na którym znajduje się osiedle Staszica a poza tym brak mu pewnej konsekwencji. Z jednej strony, Pan Duda twierdzi, że uwzględnia tylko te wzgórza, które mają związek z historycznym rozwojem miasta (mając na myśli historię przedwojenną), z drugiej natomiast, nadaje im pokraczne powojenne nazwy, jak choćby Wzgórze Podmiejskie, czy Wzgórze Stilonowe (notabene wcale nie w okolicach zakładów Stilonu, ale koło stadionu piłkarskiego). Moje wątpliwości, w podobnym tonie, podtrzymał też Pan Piotrowski, który, moim zdaniem słusznie, obiecanej nagrody Panu Dudzie nie przyznał.
Pozostało mi więc tylko jedno: odwołać się do instancji najwyższej - instancji nauki. Ze swoim pytaniem, raz jeszcze zwróciłem się do żywego nośnika wiedzy, Pana Pawła Kurtyki, miłośnika miasta, z wykształcenia geodety i kartografa. Jak przystało na specjalistę, odpowiedzi udzielił rzeczowej i wyczerpującej, na poczekaniu wymieniając lekko ponad 20 wzniesień, na których dzisiaj rozpościera się miasto, zaznaczając przy tym, że już przed wojną "było ich" zdecydowanie więcej niż 7.
- Rozstrzygnięte! - pomyślałem - cała ta "fama" o siedmiu wzgórzach, którymi nieraz chwaliłem się ludziom spoza miasta to bujda, mit! - I już miałem się zabrać za pisanie tego tekstu w takim właśnie burzycielskim tonie, kiedy naszła mnie następująca refleksja. Co z tego, że nikt właściwie nie potrafi powiedzieć gdzie jest mityczne siedem wzgórz? Czy ktoś w Krakowie potrafi powiedzieć gdzie jest prawdziwy Smok Wawelski? Co z tego, że na dobrą sprawę jest ich zdecydowanie więcej niż siedem? Właściwie to nawet powód do dumy, że mamy ich więcej niż w Rzymie. Czy naprawdę chodzi mi o to, żeby amputować ze świadomości mieszkańców mit, który jako najzwyklejsza prawda żyje sobie od ponad pół wieku, a którego i tak nie uda mi się amputować? Nie, z pewnością nie o to mi chodzi. Mity i legendy mają to do siebie, że oprócz oczywistej fikcji, jest w nich również ziarnko prawdy. W tym tej prawdy jest zdecydowanie więcej, a ponadto ma ona wymiar praktyczny, bo na każde z gorzowskich wzgórz, nieważne ile ich jest, możecie sobie wejść i z wysokości podziwiać panoramę naszego niewątpliwie pięknego miasta. Do tego właśnie Was zachęcam.
- Panie Zbyszku - zaatakowałem, jak tylko udało mi się przebrnąć przez tłumaczenia, że nie jestem studentem, który przyszedł po wpis - jest pan autorem takiego przewodnika o Gorzowie... Proszę mi powiedzieć, gdzie jest właściwie te siedem wzgórz? - O nie, nie! Ode mnie pan tego konia z rzędem nie dostanie. - Nie zraziłem się za bardzo bo ostatecznie chodziło mi o coś zgoła innego niż koń z rzędem, dlatego powtórnie zaatakowałem pytaniem. I tym razem bezskutecznie. W końcu udało mi się uzyskać wymijającą odpowiedź, że wg różnych kryteriów można tych wzgórz wyznaczyć od 5 do nawet 12, ale które są tymi właściwymi siedmioma to chyba tylko sam jeden Szymon Gięty raczył wiedzieć. Co do siedmiu wzgórz w tytule przewodnika, Pan Zbyszek uczciwie przyznał, że to marketingowy chwyt wydawcy. - Dobre i to - pomyślałem. Tym bardziej, że naprawdę obiecujących tropem wydawał się być ten koń z rzędem. Miała to być nagroda, którą jeden z redaktorów na łamach Głosu Gorzowa obiecał X lat temu osobie, która wskaże mu gdzie jest siedem gorzowskich wzgórz. Podobno nawet apel ten doczekał się odpowiedzi.
Powrót do biblioteki. Przegląd archiwalnych roczników Głosu Gorzowa. Jest! "Konia z rzędem temu, kto potrafi wskazać i nazwać owych siedem wzgórz" - pisze w swojej stałej historycznej rubryce Robert Piotrowski, autor popularnego dziś na facebooku fanpage'a "Dom historii miasta". Dwa numery później - odpowiedź Pana Jerzego Dudy: "Nieopatrznie zaoferował pan konia z rzędem temu kto potrafi wyliczyć i opisać siedem gorzowskich wzgórz. Ponieważ nie mam wątpliwości co do ich położenia, a rozbieżności mogą być wyłącznie terminologiczne, zamierzam się ubiegać o wyżej wymienioną nagrodę...". Dalej następuje wyliczenie, które dla lepszego obrazu przeniosłem od razu na mapę miasta (nazwy własne stworzone przez Pana Dudę).
Paradoksalnie, po całych tych zawiłych poszukiwaniach znalezienie jasnej odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie wcale mnie nie zadowoliło. Wydawało się to zbyt proste, choć w rzeczy samej takie proste wcale nie było. Co prawda, zestawienie Pana Dudy na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem sensowne, jeśli jednak chwilę się nad nim zastanowić to widać, że jest ono niepełne. Pomija co najmniej kilka ważnych wzniesień, między innymi to, na którym znajduje się osiedle Staszica a poza tym brak mu pewnej konsekwencji. Z jednej strony, Pan Duda twierdzi, że uwzględnia tylko te wzgórza, które mają związek z historycznym rozwojem miasta (mając na myśli historię przedwojenną), z drugiej natomiast, nadaje im pokraczne powojenne nazwy, jak choćby Wzgórze Podmiejskie, czy Wzgórze Stilonowe (notabene wcale nie w okolicach zakładów Stilonu, ale koło stadionu piłkarskiego). Moje wątpliwości, w podobnym tonie, podtrzymał też Pan Piotrowski, który, moim zdaniem słusznie, obiecanej nagrody Panu Dudzie nie przyznał.
Pozostało mi więc tylko jedno: odwołać się do instancji najwyższej - instancji nauki. Ze swoim pytaniem, raz jeszcze zwróciłem się do żywego nośnika wiedzy, Pana Pawła Kurtyki, miłośnika miasta, z wykształcenia geodety i kartografa. Jak przystało na specjalistę, odpowiedzi udzielił rzeczowej i wyczerpującej, na poczekaniu wymieniając lekko ponad 20 wzniesień, na których dzisiaj rozpościera się miasto, zaznaczając przy tym, że już przed wojną "było ich" zdecydowanie więcej niż 7.
Gratuluję dociekliwości a z wnioskami końcowym całkowicie się zgadzam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję dociekliwości a z wnioskami końcowym całkowicie się zgadzam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń;-;
OdpowiedzUsuńA mapy z tymi wzgórzami ile by ich nie było nie widzę.Szkoda.
OdpowiedzUsuńA nie łatwiej byłoby pójść do wydziału geodezjì i kartografii i na mapie ustalić te wzgórza?
OdpowiedzUsuń